BlogWiec ~ dzień 2 ~ Conchita Wurst, Måns Zelmerlöw i Anggun 💛
Witam Was serdecznie w drugim dniu BlogWieca! W dzisiejszym poście przeczytacie o pierwszej części artystów, przez których twórczość oszalałem! Znaczy to tyle, że w tym i w kolejnym poście będziecie mogli się dowiedzieć, jacy artyści towarzyszyli mi przez ostatnie lata. A zaczęło się w 2014 roku. Wtedy zacząłem bardziej interesować się muzyką. Pierwszym moim idolem, a właściwie idolką była Conchita Wurst, i co ciekawe, ja znałem ją wtedy nie jako zwycięzcę Eurowizji, tylko jako genialną artystkę. Pierwsze z jej piosenek były - według 14 letniego Kamila - genialne. Dziś co prawda nie wracam do nich często, ale z uśmiechem na ustach! Moją ulubioną wtedy była piosenka "That's What I Am". Potem w 2015 powróciłem do jej twórczości, dy wydała pierwszą i jak na razie jedyną płytę.
Kolejnym artystą, który nie mało namieszał w moim życiu jest oczywiście Mans! Jest on ze mną od maja 2015 do teraz! Moja największa miłość, artysta który mi się nie znudził i zapewne zostanie ze mną jeszcze na długo, a dlaczego? Bo jego piosenki i osobowość są genialne! Jeżeli chodzi o piosenki, które są sprawcami tej fascynacji Mansem to są nimi "Heroes" i "Hanging On To Nothing"! Pierwsza z nich rozpaliła tą iskierkę, która mówiła mi że jest to genialny artysta, jednak najbardziej lubianą przeze mnie piosenką Mansa jest właśnie ta druga. To po jej opublikowaniu kompletnie oszalałem na jego punkcie, a dziś znam teksty wszystkich jego piosenek! Zresztą nie jestem jedyny!
Ostatnią na dziś artystką jest Anggun! Piosenkarka ta reprezentowała Francję na Eurowizji w 2012 roku, i właśnie stąd ją kojarzę. Na samym początku przygody z twórczością Anggun, nie do końca lubiłem jej piosenki. Zmieniło się to, gdy usłyszałem kilka jej wykonów na żywo, gdzie brzmi wiele lepiej niż na wersjach studyjnych, co w tych czasach uważam za ogromny plus! Potem Zakochałem się w jej piosenkach, ale niestety na krótko, i szybko wróciłem z powrotem do twórczości Mansa. Jednak do tej pory lubię czasem posłuchać jej piosenek, szczególnie "Echo", czyli sprawcy zafascynowania nią!
Dzisiejszą piosenką dnia jest "Firestorm" od Conchity Wurst! Piosenka idealna na piękne, słoneczne dni. Ma świetną melodię i bardzo wpada w ucho. Miło się jej słucha w każdej sytuacji!:
To wszystko w dzisiejszym BlogWiecu! Zapraszam już jutro na następny post z serii! Żeby go nie przegapić zachęcam do zaobserwowania tego bloga lub strony na Facebooku! Z mojej strony to wszystko, a Wam jeśli się podobał ten post zostaje tylko uhonorowanie go komentarzem!
Pozdrawiam, Kamil
Brak komentarzy:
Dziękuję za komentarz :)